Choć Polska jest kluczowym rynkiem na europejskiej mapie transportu (nasze firmy odpowiadają za około 20% europejskich przewozów towarowych), to jednocześnie mamy poważny problem z niedoborem kierowców. Atrakcyjne wynagrodzenie, kuszący styl życia, mnóstwo ofert pracy – to nie wystarcza. Szczególnie młodzi ludzie nie garną się do tego zawodu, a statystycznie mniej niż 10% kierowców stanowią osoby poniżej 25. roku życia. Z czego to może wynikać? Najważniejsze powody omawiamy w naszym artykule.
Zacznijmy od kwestii technicznej, która nie jest bez znaczenia. Otóż, aby zostać kierowcą zawodowym, trzeba mieć ukończone 21 lat. To sprawia, że wielu potencjalnych kandydatów zaraz po szkole podejmuje pracę w innym zawodzie i już nie myśli o karierze kierowcy. Branża od lat postuluje obniżenie granicy wieku, ale na razie bez odzewu.
Młodzi ludzie, czyli osoby z pokolenia Z, dorastali w dobrobycie, żyją w wirtualnej rzeczywistości i inspirują się wzorcami, którym daleko do życia kierowcy zawodowego. Chcą pracy łatwej, na miejscu, najlepiej zdalnej, dobrze płatnej i bez „ciśnienia” – wszystkie te oczekiwania mają się nijak do zawodu kierowcy.
Wbrew obiegowej opinii praca kierowcy zawodowego jest bardzo wymagająca. W polskich realiach kierowca nie tylko odpowiada za prowadzenie zestawu, ale też musi pomagać przy załadunku i rozładunku, zajmować się dokumentami, wspierać firmę na poziomie logistyki itd. Do rzadkości nie należą nagłe wyjazdy, przez co trudno jest planować życie prywatne, nie wspominając o życiu rodzinnym. To odstrasza młodych ludzi.
Dobre zarobki w branży logistycznej i przewozowej to często tylko fasada. Owszem, kierowca C+E śmiało może zarobić powyżej 10 000 zł miesięcznie, ale jakim kosztem? Takie płace są tylko w transporcie międzynarodowym i głównie przy wyjazdach w systemie 4/1 (4 tygodnie w trasie, 1 tydzień w domu), co oznacza pracę niemal non-stop (pauza to przecież też praca), brak kontaktu z rodziną, brak przestrzeni do prowadzenia życia towarzyskiego, a nierzadko także życie w warunkach urągających godności człowieka (spanie w szoferce, mycie się na stacjach benzynowych, zła dieta etc.).
Czy zatem kogokolwiek dziwi, że młodzi ludzie raczej nie wiążą swojej zawodowej przyszłości z pracą za kółkiem?